W nocy z 12 na 13 grudnia 1981 roku Polska obudziła się w zupełnie innej rzeczywistości. Telefony milczały, na ulicach pojawiło się wojsko, a w telewizji generał Wojciech Jaruzelski ogłosił wprowadzenie stanu wojennego. Władze PRL chciały zatrzymać rosnącą siłę „Solidarności” i odzyskać pełną kontrolę nad społeczeństwem. Udało im się zdusić protesty na krótko – ale rozpoczęty wtedy proces osłabiania systemu komunistycznego był już nie do zatrzymania.
Lata 1980–1981 to czas narastającego kryzysu gospodarczego. W sklepach brakowało podstawowych produktów, kolejki były codziennością, a frustracja rosła. Latem 1980 roku fala strajków doprowadziła do powstania NSZZ „Solidarność” – pierwszego tak wielkiego, niezależnego związku zawodowego w bloku wschodnim.
„Solidarność” bardzo szybko stała się ruchem społecznym. Liczba członków przekroczyła 9 milionów. Dla wielu Polaków była to realna nadzieja na zmiany: na uczciwsze państwo, większą wolność i godne życie.
Dla władz PRL była to natomiast sytuacja alarmowa – coś, co podważało fundamenty systemu. Kierownictwo PZPR obawiało się utraty kontroli, a jednocześnie czuło presję ze strony ZSRR. Z dzisiejszej perspektywy wiemy, że w tamtym czasie władze brały pod uwagę scenariusze siłowe i mówiły o ryzyku społecznego wybuchu.
Wprowadzenie stanu wojennego nie było „jednym rozkazem” – to była duża, zaplanowana operacja. W nocy z 12 na 13 grudnia rozpoczęto działania znane jako operacja „Azalia”. Obejmowały one m.in.:
Rano wielu ludzi zobaczyło na ulicach patrole wojskowe i milicyjne. Nie można było swobodnie dzwonić, transport i komunikacja były sparaliżowane, a media znalazły się pod pełną kontrolą państwa.
W telewizji wyemitowano przemówienie generała Jaruzelskiego, który mówił o „konieczności” i ratowaniu kraju. W praktyce był to sygnał: kończy się okres względnego oddechu – zaczyna się czas represji.

Jednym z najbardziej dotkliwych elementów stanu wojennego były internowania. Tysiące osób – działaczy „Solidarności”, opozycjonistów, intelektualistów, ludzi zaangażowanych społecznie – trafiło do ośrodków odosobnienia bez normalnego procesu sądowego.
W zakładach pracy wybuchały strajki. Władze tłumiły je siłą, wykorzystując ZOMO i wojsko. Symbolem tragedii i brutalności stała się pacyfikacja kopalni „Wujek” 16 grudnia 1981 roku, gdzie zginęło dziewięciu górników. To wydarzenie do dziś jest jednym z najmocniejszych dowodów, jak daleko państwo PRL było gotowe się posunąć, by utrzymać władzę.
Stan wojenny nie był tylko polityką i starciami. To była zmiana codzienności milionów ludzi. Wprowadzono m.in.:
Dla zwykłych rodzin oznaczało to życie w napięciu: niepewność, plotki, brak informacji, strach o bliskich, a także wrażenie, że „ktoś patrzy”. Wielu ludzi nauczyło się mówić ostrożniej, nie ufać przypadkowym rozmówcom, unikać tematów „niebezpiecznych”.
Mimo represji społeczeństwo nie zamilkło. Opozycja przeniosła się do podziemia. Powstawały:
To był czas, w którym wielu ludzi przekonało się, że wspólnota i solidarność (pisana małą literą) naprawdę działają. Państwo mogło ograniczyć oficjalną przestrzeń wolności – ale nie potrafiło „wyłączyć” potrzeby godności i prawdy.
Wprowadzenie stanu wojennego spotkało się z ostrą krytyką państw zachodnich. Szczególnie mocno zareagowały Stany Zjednoczone, nakładając sankcje gospodarcze na PRL. Związek Sowiecki oficjalnie deklarował „brak ingerencji”, ale uważnie obserwował sytuację i udzielał politycznego wsparcia władzom w Warszawie.
Dla Polski oznaczało to jeszcze trudniejsze warunki gospodarcze. Ale równocześnie pokazywało, że sprawa polskiej wolności nie jest tylko „wewnętrznym problemem” – świat patrzy.
Stan wojenny formalnie zawieszono w grudniu 1982 roku, a całkowicie zniesiono 22 lipca 1983 roku. Nie oznaczało to jednak powrotu do pełnej swobody. Wielu działaczy nadal było inwigilowanych, część przechodziła przez procesy polityczne, a społeczne zaufanie do władzy – zamiast wrócić – jeszcze bardziej się kruszyło.
Na pierwszy rzut oka władza osiągnęła cel: rozbiła struktury „Solidarności”, zastraszyła część społeczeństwa, uspokoiła ulice. Jednak cena była ogromna – i to właśnie ta cena stała się początkiem końca systemu.
Stan wojenny:
Dlatego, choć represje na kilka lat spowolniły działalność opozycji, nie zatrzymały procesu erozji komunizmu. Pod koniec lat 80. rządzący byli już zmuszeni do rozmów z opozycją – a finałem stał się Okrągły Stół i zmiany 1989 roku.
Dziś stan wojenny jest nie tylko tematem z podręcznika. To historia o tym, jak państwo może próbować odebrać obywatelom głos – i jak społeczeństwo potrafi szukać prawdy nawet w najtrudniejszych warunkach.
W muzeum warto oglądać tę opowieść przez konkret: dokumenty, zdjęcia, kartki żywnościowe, ulotki, wspomnienia świadków, ślady codzienności z lat 80. To one najlepiej pokazują, że wielka historia zawsze składa się z losów zwykłych ludzi.
Jeśli chcesz, dopasuję tekst do konkretnego muzeum (np. dodam krótką sekcję: „Co zobaczysz na naszej ekspozycji” – pod Twoje zbiory i lokalny kontekst) i przygotuję też krótszą wersję jako aktualność na stronę główną.